Nie miał życia łatwego
Często nie bronił swego
Chociaż w domofonie mówił: "Swój"
Zawsze miał na sobie marynarki nienaganny krój
Przeżył w życiu wiele
Andrzeja mógł nazwać swoim przyjacielem
Ministrant i w seminarium
Służył, jak umiał najlepiej
Ludziom i swoim bliskim
Nie wszyscy mu odpłacali za to dobrem wszystkim
Nigdy cię nie zostawił na lodzie
Malucha mu ukradł złodziej
Hodował kury
Po śląsku cipki
W pomaganiu był zawsze szybki
Zawsze skromny
Nigdy się nie wynosił
Zrobił wszystko, o co byś go poprosił
Zetrwej kwila
Często mówił na gazie
Musimy się z nim pożegnać na razie
Serce, choć pracowało dla innych,
się zatrzymało
Bo miłości innych miało mało
Nie ma co szukać winnych
Może Pan Jurek miał się spotkać z rodzicami w Niebie
By im pomagać w potrzebie.