Adwent jest czasem oczekiwania
Na coś,
Na prezenty,
A może na spokój święty
Na pokój światowy
Na mir domowy
Na karpia bez głowy
Na makówki i choinkę
A kto z nas pomyśli odrobinkę,
Że to Ktoś do nas zapuka,
Za miesiąc, mały i wyziębiony,
Czy będziesz taki rozkochany i szalony,
By Mu otworzyć,
To On na ciebie czeka,
Bo za 33 lata odda życie za mnie i za ciebie,
Byśmy się spotkali w Niebie
Jedno święto, drugie święto
W pracy, w domu, szkole
W codziennym mozole
Czekamy na niedziele i święta
Ale na te szczególnie
Kto pamięta
Jak tarmosił karpia
Jak go wpuścił z powrotem do stawu
Bo za mały, taki nienaturalny
Albo jak wpadło mydło do wanny
Karp puszczał bańki pyszczkiem
Biedny, ranny
Święta zawsze były
Bo bez Bożego Narodzenia
Bylibyśmy ubożsi o wspomnienia
Nie było dla niego miejsca w gospodzie,
Bo uchodźca, rebeliant i złodziej,
My nie mamy u nas warunków
Musimy się oddać magii sprawunków
Święta muszą być bogate
Niech kto inny da ci chatę
Ty sam tę wojnę spowodowałeś
Gdy Saddama mieć nie chciałeś
Co z tego żeś biedny i wychudzony
Nie ma tu miejsca dla ciebie i twojej żony
A przecież to Europa,
Stary Kontynent,
Chrześcijaństwo
Kiedy będzie tak, że Państwo
otworzą się na drugiego,
Drogiego i biednego
Wesołych Świąt!
Ciśnij uprzedzenia w kąt!
Serce kobiety jak Rów Mariański
niezgłębione
Torebka kobiety jak Rosja
niezmierzona
Ból kobiety jak wszechświat
nieogarniony
Mars, Saturn, Uran, Neptun, Jowisz
Co ty dziecko w samych skarpetach
na zimnej posadzce robisz?
Nie idź dziecko na groby
Bo posprzątane
Ale ja chcę iść
Bo kochałem Twoją mamę
Za kawałek oplerka
Za cukierka,
którym się nie chciałem podzielić
A Ty mnie wzięłaś w obronę.
Zawsze wezmę Twoją stronę
Tylko mi nie broń,
ale się schroń
W ramionach Taty
Twojego mojego naszego
skromnego i wielkiego
Ilu można mieć przyjaciół
Jednego , dwóch, trzech, wielu
Może tak jak w PRL-u
Jeden Lenin w mauzoleum
Dałbym sobie rękę uciąć
Że przyjaciela nie zdradzę
Co najwyżej mu pokadzę
I Leninowi dano nową rękę
Od innego człowieka
A przyjaciel czeka
Miałem przyjaciół bez liku
Pisałem odwiedzałem doradzałem
Byłem przy nich i oni przy mnie
Pierwszy składałem życzenia
Było miło bez wątpienia
Jak miałem urodziny
Od godziny do godziny
Smsy brzdękoliły
... aż wreszcie...
Czas dla siebie, Auszeit
Po co mi przyjaciół tylu
Żona przecież mi wystarczy
Czy z tarczą, czy na tarczy
I Pan Jezus
On za Ciebie oddał życie
To mój, przyjaciół i wrogów wybawiciel...